Stuart Malutki 2

Recenzje gier z systemu PlayStation opublikowane na łamach serwisu PSEmu.
Awatar użytkownika
Yohokaru
Senior
Senior
Posty: 192
Rejestracja: 15 lutego 2011, 14:51

Stuart Malutki 2

Post autor: Yohokaru »

Obrazek

Tytuł gry: Stuart Malutki 2

Wydawca: Sony Computer Entertaiment Europe

Rok wydania: 2002

Gatunek: Platformowe


O ile pamiętam, pierwszy wyjazd do kina zaliczyłem jako sześcioletni brzdąc. Wraz z klasową gromadką pojechaliśmy do wielkiego miasta (czyt. Inowrocław), by obejrzeć aktualny wtedy przebój kinowy, czyli drugą część przygód małej myszy o imieniu Stuart, która to projekcję wcześniej została przygarnięta przez mieszkającą w Chicago rodzinę Malutkich. Widzem wymagającym nie byłem, bardziej niż na filmie zależało mi na ilości napoju w butelce. Mimo to jednak, udało mi się kilka scen zapamiętać, dzięki czemu pieniądze wydane na bilet się nie zmarnowały, a sama postać białej myszy długo nie kojarzyła mi się z nikim innym niż Stuartem. Kilka lat minęło, w międzyczasie pojawiło się kilka okazji, by przypomnieć sobie tą opowieść za pośrednictwem naszej wspaniałej telewizji publicznej. Dobrze się stało, bo wkrótce wylądowała u mnie gra o dźwięcznie brzmiącym tytule wspomnianego wyżej filmu.
Obrazek
Zanim jednak przejdziemy do gry, warto przypomnieć fabułę samego filmu, gdyż stricte na nim opiera się cała gra. Nasza mysz wiedzie sobie beztroskie życie. Bawi się z młodszą siostrą Georga, cieszy się miłością przybranych rodziców, a nawet kot Śnieżek wydaje się być milszy dla Stuarta niż ostatnio. Jedynym problemem okazuje się George, który w szkole zdobywa przyjaciół, spędza z nimi wiele czasu, przez co nie ma czasu dla brata. Akcja zawiązuje się, gdy do samochodu Malutkiego wpada niespodziewanie ptaszek Margalo, który ucieka przed sokołem o imieniu Falcon. Okazuje się, że ptaszek ma złamane skrzydło. Stuart zatem proponuje przyjaciółce (cóż, nigdzie nie jest powiedziane, że jest płci żeńskiej, ale od tej pory przyjmiemy taką hipotezę), aby ta zatrzymała się w domu Malutkich. Rodzice się oczywiście zgadzają, a Stuart nie czuje się samotny. Wszystko się komplikuje, gdy Falcon porywa Margalo, z względów, które bohaterka ukrywała przed myszą. Stuart bierze kota za uszy i wyrusza z nim w podróż, aby odnaleźć Margalo i ją ocalić.
Obrazek
Pierwszą sprawą, która wydaje się być dziwna, jest sam fakt wydania gry na PS1. W 2002 roku PlayStation 2 królowało na rynku konsol, oferowało duże możliwości programistom, a przecież gra, która miała być motorem napędowym filmu (albo odwrotnie) musiała się dobrze sprzedać. Ktoś jednak stwierdził, że specyfikacja pierwszej konsoli Sony wystarczy, by stworzyć dobrą grę z myszowatym w roli głównej. Niniejszy tekst ma służyć temu, że człowiek, który wpadł na ten pomysł miał sporo racji, w tym na co się decydował. Przejdźmy zatem do rzeczy. Opisywana pozycja jest klasycznym reprezentantem gatunku platformówek. Jak już się dowiedzieliśmy, zadaniem naszego bohatera jest uratowanie Margalo. W jaki sposób to uczynimy?
Obrazek
Rozwiązanie problemu jest tylko jedne. Aby dotrzeć do Falcona, trzeba będzie przemierzyć 6 zróżnicowanych i obfitych w zadania poziomów. Wbrew pozorom, nie są one takie małe, przez co z pewnością nie spiszemy pozycji od początku na straty. Otóż przed wejściem do każdej lokacji mamy odtwarzany fragment filmu, przez co możemy częściowo poznawać fabułę gry i filmu, bez jego wcześniejszego oglądania. Gdy zostaniemy wrzuceni prosto do poziomu, ciężko przez chwilę zrozumieć to co się dzieje. Ale po kolei. Nasz bohater potrafi robić najróżniejsze rzeczy. Podwójne skoki, pływanie czy też wspinanie się i poruszanie pod powierzchniami (oznaczone mysimi łapkami) nie są mu obce. Przed rozpoczęciem rozgrywki możemy odbyć trening, który w prosty sposób za pośrednictwem Margalo wyjaśni nam wszystkie niuanse dotyczące sposobu kierowania Stuartem w różnych sytuacjach. (z każdym poziomem jej rola będzie się zmniejszała, jednakże zawsze będzie się pojawiać dając nam różnego rodzaju wskazówki) W każdym poziomie mamy kilka zadań do wykonania, za które otrzymujemy pierścionki pozwalające na odblokowywanie kolejnych poziomów. Niekoniecznie zatem musimy wykonywać wszystkie wytyczne, ale cała gra jest akurat łatwa w aspekcie zdobycia 100%, więc sądzę, że warto skusić się na wyzwanie. Większość zadań jest taka sama dla każdego poziomu, z wyjątkiem dwóch. Tutaj autorzy nie zmarnowali pola do urozmaicenia rozgrywki i w każdym z poziomów wrzucili dwie minigry, za które można otrzymać także pierścionki. Zazwyczaj polegają na kierowaniu jakimś pojazdem i zbieraniu czegoś na czas, ale wbrew pozorom nie jest nudno. Jest przejażdżka samochodem, łódką czy lot samolotem (tak, ten, który został rozwalony), ale nie zabrakło miejsca dla zbijania baloników na czas. To wszystko wydaje się być nieco prymitywne, ale sądzę, że to i tak dużo, jak na grę raczej dla najmłodszych. Pozostałe zadania są stałe i znajdują się w każdym poziomie, oprócz finałowego pojedynku z Falconem. Wśród nich jest chociażby zebranie 60 na 80 rybek, które trzeba wrzucić do miski Śnieżka, zebranie 10 klocków rozsianych umiejętnie po całej lokacji, które po zebraniu utworzą drogę do pierścionka czy też znalezienie klucza do złotej walizki, także z pierścionkiem.
Obrazek
Lecz czym byłaby dobra platformówka bez wielu zręcznościowych elementów oraz kilku tyłków do sklepania? No, z tym drugim to będzie ciężko, ponieważ oprócz Falcona żadnego poważniejszego przeciwnika nie spotkamy, nie licząc denerwujących much, robocików i os. Gdyby jednak jakimś przypadkiem udało nam się zranić, twórcy przygotowali trzy walizki zawierające pomoc, w razie problemów ze zdrowiem. Zielona walizka zawiera lody, które przywracają 2 punkty zdrowia na 5 możliwych. W niebieskiej znajdziemy puste wafelki, dodające opcję zapełnienia 2 punktów zdrowia (początkowo maksymalnie mamy 3). Czerwona natomiast daje nam dodatkowe życie, z tym, że trzeba ją rozbroić kulkami, którymi Stuart może rzucać także w pojawiających się oponentów. Powracając do pierwszej kwestii tego akapitu, myszowaty będzie musiał się czasami nieźle namęczyć, by zdobyć te kilka rybek, klocków, nie wspominając już o ukrytym pierścionku i „clapper board” zawierającym dodatkowe fragmenty filmu, na którego podstawie jest gra. Lokacje, w których przyjdzie nam przeżyć tą przygodę, są niezwykle malownicze i ogromne. Co byście powiedzieli na zwiedzenie częśći Central Parku oczami małej myszy, bądź wędrówkę przez system kanalizacyjny pełen dziwnych stworzeń i udziwnień? Każdy z poziomów jest wyraźnie podzielony na sekcje, dzięki czemu łatwo będzie nam je czyścić z wszelkich znajdziek, ponieważ to mania zbieractwa jest chyba najważniejszą cechą gry, która niewątpliwie przyciąga do przygód białej myszy. Niektóre elementy 100% układanki są całkiem nieźle ukryte i będą takie momenty, przy których nawet stary wyga może biegać w kółko po całej mapie szukając kilku brakujących rzeczy.
Obrazek
Grafika w opisywanej pozycji ewidentnie pokazuje, dlaczego tytuł nie został wydany na królujące już wtedy PS2. Moc szaraczka moim zdaniem w pełni wystarczyła, by zrobić grę graficznie dobrą. Lokacje są wykonane ślicznie, a przez małe rozmiary naszego bohatera wydają się one być ogromne. Wszystko jest bardzo kolorowe (szczególnie Central Park, poziomy w domu Malutkich), przez co pozycja od samego początku przyciąga uwagę, a z pewnością jest to magnes na najmłodszych. Na pochwałę zasługuje także odwzorowanie bohaterów filmu, choć prawda jest taka, że w grze pojawiają się raptem Stuart, Falcon i Margalo. Nie można ich animacjom jednak odmówić uroku, ponieważ jak na możliwości PS1, wyglądają dobrze. Na dźwięk w opisywanej pozycji składa się angielski dubbing, przygotowany przez aktorów biorących udział w filmie (Michael J. Fox w roli myszowatego), no i muszę przyznać, że nie jest on taki zły, jak na grę kierowaną dla najmłodszych. Kwestie choć się powtarzają, nie brzmią jakoś sztucznie czy też teatralnie. Muzyka lecąca w tle jest po prostu odpowiednia, nie razi, ale też specjalnie nie zachwyca. Szkoda, że polski oddział Sony nie pokusił się o lokalizację gry, sądzę, że z dużą ilością posiadaczy PlayStation w Polsce, na pewno byłoby to dużym czynnikiem przy sprzedaży gry.
Obrazek
Jako słowa podsumowania, przytoczę jeszcze fakt, że grę da się skończyć w kilka godzin. Sądzę jednak, że jako młodszy dzieciak przechodziłem ją ciutkę dłużej. Uważam, że druga część przygód Stuarta, to przede wszystkim gratka dla najmłodszych. Świetna grafika wykorzystująca możliwości PS1 w połączeniu z miodnym gameplayem oraz obfitością przedmiotów do zgarnięcia na jedną lokację, to z pewnością mocne cechy tego tytułu. Nie stoi jednak na przeszkodzie, by ktoś starszy zasiadł do pozycji, o ile wytrzyma kilka godzin z powtarzającymi się kwestiami myszowatego i prostotą zaoferowanych minigierek, które zresztą w dalszych poziomach się częściowo powtarzają.


PLUSY:

- świetna oprawa graficzna

- całkiem przemyślany gameplay

- urozmaicenia w postaci minigier

- mania zbieractwa

- bonusy w postaci fragmentów filmu



MINUSY:

- trochę za krótka

- ewidentnie adresowana do odbiorców filmu

- no i najmłodszych, choć zręcznościowe elementy czasami mówią
inaczej



Grafika: 7/10

Dźwięk: 7/10

Grywalność: 7/10

Ocena: 7/10
ODPOWIEDZ