Czy kiedykolwiek zastanawialiscie sie...?

Piszta co chceta
Adult
Administrator
Administrator
Posty: 524
Rejestracja: 03 kwietnia 2003, 16:24

Post autor: Adult »

Może nie wniose nic nowego do tego tematu ale zauważyłem jak podajecie gry i osoby w które chcielibyście się wcielić o podajecie samych pozytywnych bohaterów. A żaden z was nie chciał być kiedyś tym czarnym skurczybykiem ? Nikt z was nie chciał być kiedyś Sephiroth z FF VII albo Kain z Soul Rever ? Nie wiem czemu ale mnie akurat nie zawsze ciągneło do pozytywnych bohaterów a często do ych negatywnych żeby zobaczyć jak daleko byłbym w stanie się posunąć i czy to prawda że zło zawsze na końcu musi przegrać.
Obrazek
Awatar użytkownika
BzyRes
Administrator
Administrator
Posty: 2048
Rejestracja: 17 lutego 2003, 18:50

Post autor: BzyRes »

W kwestii autorytetu to chyba równiez nalezy dodac ze np. poglady bohaterów beda STALE
To chyba jasne, że bezpośrednie postrzeganie bohatera działa dotąd, ąż wyłączymy grę. Nawet jeśli zaczniemy sobie dopowiadać pewne rzeczy, to autorytet pozostanie ten sam, bo pośrednie domysły nie zmienią naszej percepcji na tym polu.
a skoro w nas równiez tkwia te postacie "wirtualne" to czy nie daje im to chocby najmniejszych praw do realnosci?
Postaci występują REALNIE w grze, REALNIE w wyobraźni, a u schizofreników nawet REALNIE w życiu. Ale jest to jedynie namiastka realności. Niestety, ile byś wysiłku myślowego nie włożył, to nie pogadasz z Cloudem, nie uszczypniesz za tyłek Tify i nie spalisz blanta z Barret'em. Chciałbym się mylić, ale pseudorealność nie może ingerowac w prawdziwe życie w takim stopniu, żeby była postrzegana za coś naturalnego.

Skoro już określamy model postępowania w przypadku sceny z Aeris. Są dwa wyjścia. Albo obserować jej śmierć, albo zrobić coś, aby uratować życie dziewczyny. Zakładając, że wybierzemy drugą ewentualność należy się liczyć z szybkim końcem, bo Sephiroth nie przebiera w czynach. Chciałbym zaznaczyć, że nadzianie się na Masamune jest raczej nieuleczalne i nie da się nic zaradzić. Czar Life odpada, bo świat gry nie pozwala na jego użycie poza walką. Co prawda zdarzały się w świecie FF przypadki wskrzeszania na pozór martwych bohaterów (vide FF9 - spetryfikowany w Evil Forest Blank, uleczony za pomocą Super Soft'u), ale niestety świat FF7 na takie rozwiązanie nie pozwala.
Dlatego też wolałbym w tym konkretnym przypadku przeboleć śmierć Aeris, co by nie wypaść z gry. Zauważ, że bohaterowie ww. gry postąpili analogicznie. Coś w tym jest :].

Adult,

Nie podałem przykładu z wcieleniem się w bad guy'a z jednego, prostego powodu. Mało jest gier, w których negatywny bohater zaciekawił mnie w tym stopniu, żebym zechciał się w niego bezpośrednio wcielić.

W ostateczności mógłbym zabawić jako Kuja z FF9, gdyż od zawsze ekscytowała mnie tresura Eidolon'ów :]. Sephi odpada, bo cenię sobie 'matczyną miłość', a Kain z SR jest trochę anemiczny i nie prowadzi zbyt ekscytującego żywota (nie to, co Raziel :>).
Mortus
Administrator
Administrator
Posty: 840
Rejestracja: 05 września 2002, 17:35

Post autor: Mortus »

A Magus z CT? :P
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.
Whatever is said in Latin, sounds profound.
Cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze.
Awatar użytkownika
Ifrit
Junior
Junior
Posty: 20
Rejestracja: 12 marca 2005, 15:04

Post autor: Ifrit »

Mortus jak szalec to szalec..moze od razu LAVOS??? :wink:

Adult oczywiscie poruszyl wazna kwestie..."przejscie" wcale nie oznacza walki po stronie dobra...moze ktos nie trawi tak mocno jakiejs postaci ze wlecialby w ten swiat gdzie ona jest,podszkolil sie w sztuce skrytobójstwa i przeprowadzil zamach na ta postac? tez jakas alternatywa ....
Istniec to cos wiecej niz byc pomyslanym...
Mortus
Administrator
Administrator
Posty: 840
Rejestracja: 05 września 2002, 17:35

Post autor: Mortus »

Lavos jest za duży w formie pierwszej, nadal zbyt duży w formie drugiej a w formie trzeciej jakieś dwa.... tego.... się koło niego kręcą :P

A z takich postaci niekoniecznie etycznych (dziwnie to brzmi co nie? :P) to chętnie zostałbym panem 47 (ten łysol z Hitmana) :D
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.
Whatever is said in Latin, sounds profound.
Cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze.
Awatar użytkownika
Bati
Moderator
Moderator
Posty: 319
Rejestracja: 10 lutego 2003, 20:40

Post autor: Bati »

Bati-kto powiedzial ze dana gra bedzie podtrzymywana Twoja swiadomoscia?To ze TAM bedziesz nie musi dawac Ci prawa do tego aby byc panem sytuacji i swiata "zewnetrzego"...Ty robisz swoje a swiat swoje...
i
To wlasnie swiat wyobrazni,bez ograniczen.
Trochę przeciwstawne te Twoje myśli ;)
Włąsine o tym ciągle mówie... gra jest ograniczona fabułą.... ktoś powiedział że najchętniej by nigdy nie opuszczał tego świata jeśli mógłby się tam znaleźć.... a jeżeli nie uzywałby wyobraźni do modyfikowania gry to co ?? ... chyba lipa ;D
And remember, the respect is everything }:->
I am watching U.

PAN RURA
winter_mute
TROLOŻERCA
TROLOŻERCA
Posty: 5248
Rejestracja: 04 września 2002, 12:21
Kontakt:

Post autor: winter_mute »

musisz byc albo niepoprawnym romantykiem,albo totalnym swirem, aby nie myslec o konsekwencjach
Po pierwsze kazdy człowiek ma potrochu jednego i drugiego, bez tego bylibyśmy szarą, niczym nie różniącą się masą miecha. Po drugie mówimy o grach, a jako że nie podłanczamy sobie [jeszcze] 220V i kubła zimnej wody żeby lepiej odczuwac efekty gry w Quakea to konsekwencje grania nie są aż takie tragiczne - agresja, znieczulica i inne ew. schożenia na tle nerwowym.
Fabula gry nie nadaje sensu jego istnienia(tzn swiata).To tylko jakis fragment ogromnej calosci... koniec jednej przygody (czy fabuly pewnej gry) nie musi wcale oznaczac konca swiata...
Nie zgodze się z tym - świat gry moze być piękny i ogromny, ale jesli nie będziesz poruszał się po ściezkach ustalonych przez fabułę to będziesz stał w miejscu, będziesz jedynie cichym obserwatorem, nie mającym zadnego wpływu na otachające Cię środowisko. W innym przypadku stojąc w miejscu i pozwalając toczyć się fabule własnym torem swoją bezczynnością/obojętnością mógłbyś doprowadzic do zniszczenia świata > pomysl co by było gdyby Cloud zapadł w śpiączke na dworcu kolejowym tuż po rozpoczeciu przygody.
Nie podałem przykładu z wcieleniem się w bad guy'a z jednego, prostego powodu. Mało jest gier, w których negatywny bohater zaciekawił mnie w tym stopniu, żebym zechciał się w niego bezpośrednio wcielić.
Eeeeno, co Ty mówisz, przecież Ci źli to kwintensencja fabuły, a tym samym i gier. Swoją chorą, psychopatyczną osobowościa, swymi czynami kreuja główny wątek fabularny. Ich obecność jest wręcz koniecznadla dla istnienia i kreacji tych dobrych. Pomyśl kim byłby Cloud bez Sepha, Zidane bez Kuji...
Zresztą to ciekawy problem - zwróćcie uwagę, że pomimo faktu, że źli są w grze niezbędni to mało kto chce się w nich wcielać. Czemu się pytam? Bo przeważnie źli dążą do zniszczenia uniwersum, a my podświadomie stawiamy sobie za cel jego uratowanie. Innymi słowami chcemy byc dobrzy. Czemu? Może z powodu norm etycznych w których zostalismy wychowan, a może taki wzorzec postępowania przyswoilismy przez samo granie. I koło się zamyka.
Włąsine o tym ciągle mówie... gra jest ograniczona fabułą...
Czy to źle :?: Zauważ że fabuła oprócz mniejszej lub większej liniowości narzuca Ci jakiś cel, coś do czego dązysz, coś co popycha Cie do przodu i pozwala spędzić kolejną godzinę przy ekranie. Jesli gra była oceanem nieograniczonych mozliwości, idyllą w której mógłbyś robić co tylko Ci się podoba, bez rzadnych ograniczeń prędzej czy później znudziłaby Ci się - czemu? IMHO mógłys robić tyle rzeczy że sam nie wiedziałbyś co robić.
Zauważ, że identycznie jest w rzeczywistości - normy etyczne, rodzina, system społeczny, praca/szkoła - z góry narzucają Ci ścieżkę według której powinneś postępować, która jest niczym jak fabułą... scenariuszem Twojego życia.
Powiesz nieprawda, masz wybór, to zadna fabuła. OK, rzuć szkołę, pozbądź się całej kasy i lataj po ulicy z gołym tyłkiem, albo siedź nago w śmietniku - zobaczymy jak długo wytrzymasz, ale bądź pewny że prędzej czy później Ci się to znudzi. Idenycznie jest z grami.
2BII!2B
Awatar użytkownika
Ifrit
Junior
Junior
Posty: 20
Rejestracja: 12 marca 2005, 15:04

Post autor: Ifrit »

Bati-dobrze ze to zauwazyles...w takim razie male sprostowanie.Zapewne "my" jako podróznicy nie bylibysmy jedynymi którzy wchodza w dana gre.Z kazdym nowym "nosicielem" wyobrazni ilosc mozliwych scenariuszy sie zwieksza...jest takie powiedzonko "rzeczywsitosc jest suma wierzen wszystkich ludzi" i jestem sklonny sie ku temu przychylic.Przyklad-wchodzisz w gre,chcesz poczarowac bo w to wierzysz,wierzysz ze Ci sie to uda bo przeciez to swiat magii (teoretycznie-zakladajac ze do takiego bys sie udal),ale 20 innych osób które by przyszly przed/po Tobie juz np. mialy by jakies watpliwosci...tym samym nie wierza w magie przez co utrudniaja Ci zamierzony cel bo "brudza mozliwosci tego swiata swoimi wierzeniami".hmm...nie wiem czy to akurat dobry przyklad ale mam nadzieje ze jakolwiek zrozumialy :roll: :P Oczywiscie tutaj mowa tylko o jednym aspekcie zycia....o konkretnej czynnosci uzycia magii,a przeciez zycie to wielowymiarowa,wieloaspektowa i zlozona konstrukcja,stad nasze wierzenia sa OGROMNYM WKLADEM do ograniczonego swiata wirtualnego gdzie nie zazwyczaj bohaterowie nie przejmuja sie konsumpcja posilków,wydalaniem,snem,zmiana pogody itd. Na pewno nie przejmuja sie tym tak jak my tu :)

winter_mute te slowa o romantyku i swirze nie byly jakkolwiek obrazliwe.Zgadzam sie ze slowami ze w kazdym czlowieku jest wiele ....hmm..masek.Kazdy z nas nosi ziarenko psychopatycznego mordercy,wspanialego kochanka,zula spod kiosku czy generala armii ...kwestia tylko tego jak doswiadczenia z naszego zycia ukierunkuja nas w toku myslenia i postrzegania rzeczywistyosci.....a takie przezycia na pewno mialy by wplyw na nasze akcje w wybranym przez nas swiecie.Gdy bylibysmy np. malo urodziwi,to przy zmianie swiata stalibysmy sie kims innym,gdyby do tego dodac mozliwosc ustalenia jak by sie wygladalo,to taka osoba na pewno poswiecila by swojemu "image" sporo czasu ,aby go dopracowac....i majac swiadomosc tego ze przy powrocie do "reala" utracila by to...jak myslicie?Wrócilaby taka osoba?Ja szczerze watpie....

co do ograniczenia swiata fabula...no tu wlasnie ciagle ta kwestia tego czy mozliwe byloby wogóle wejscie do gry W TRAKCIE trwania fabuly.Ale po jej zakonczeniu-co by stalo na przeszkodzie aby wszelkie mozliwosci zostaly "otwarte"?

PS.Czy ktos mnie poinstruuje jak sie robi cytaty? bo nie wiem czy chodzi tu o opcje "kopiuj"? :?: ...help?
Istniec to cos wiecej niz byc pomyslanym...
Adult
Administrator
Administrator
Posty: 524
Rejestracja: 03 kwietnia 2003, 16:24

Post autor: Adult »

Gdy bylibysmy np. malo urodziwi,to przy zmianie swiata stalibysmy sie kims innym,gdyby do tego dodac mozliwosc ustalenia jak by sie wygladalo,to taka osoba na pewno poswiecila by swojemu "image" sporo czasu ,aby go dopracowac....i majac swiadomosc tego ze przy powrocie do "reala" utracila by to...jak myslicie?Wrócilaby taka osoba?Ja szczerze watpie....
Po przeczytaniu go textu wpadła mi inna myśl do głowy choć nie jest dość oryginalna mianowicie co by się stało gdyby ludzie mogli tak sobie wchodzić do wirtualnej rzeczywistości ale tak którejgoś dnia ktoś nie mógł z niego wyjść ( myśl oparta o anime ) ?
Obrazek
Awatar użytkownika
emcefreak
Senior
Senior
Posty: 105
Rejestracja: 22 grudnia 2004, 21:25
Kontakt:

Post autor: emcefreak »

Ciekawy temat :) Jakbym nie mógł wyjść z VR to osobiście chętnie popilotowałbym sobie jedną z tych przecudownych kochanych maszynek z Front Mission 3 :P Lub - moja największa zajawka jeśli chodzi o taki temat - zostac runnerem w świecie Shadowruna :P Ohh yeahh :P :D :D :D

Hmm..co jeszcze...chętnie pograłbym na Gold Saucerze :P Zarywał Aeris, zmierzył się z Sephim i pojezdził na Chocobosie :D

Jeśli chodzi o bad guya, wcieliłbym się chętnie np. w Fou-Lu z Breath Of Fire 4. Fajnie by było pozamieniać się w smoka :D:D:D
ODPOWIEDZ