Co więc było niezwykłego w pierwszej części RE Coż, nie wiem jak Wam, ale mnie się wydaje iż RE to protoplasta i co ważniejsze jedyna typowa gra survival-horror.
Fakt faktem jest, że pierwsza część sagi RE to kamień milowy i jedyny-prawdziwy survival horror - chociażby dlatego, że geneza tego określenia ma ścisły związek z RE1.
Po pierwsze może nie była shizowa, ale jak wspomniałem wcześniej niezwykle straszna [horror] no i ta walka o przerzycie w każdym pokoju rezydencji/laboratorium [survival].
Wyboldowany czynnik był w RE bardzo uwypuklony. Moim zdaniem nie było to zasługą założeń fabularnych, ani tego, że gracze po raz pierwszy spotkali się z taką dawką survival'u. IMO taki, a nie inny stan rzeczy zawdzięczamy wysokiemu (ogólnemu) poziomowi trudności, zarówno w łatwiejszym, jak i trudniejszym trybie.
Za RE1 nie miały miejsca akcje typu: mam Vulcan'a, Shotgun'a i Magnum'a, do tego plecak wypchany amunicją i lecę właśnie pacyfikować zombiaki - dawniej, to gracz był pacyfikowany.
i tak seria RE poszła w głównie kierunku surwiwalu
Zgadzam się, ale udało mi się temu zaradzić. O ile gra na niższych poziomach trudności nie dostarcza palpitacji serca, to granie na Heavy/Hard umożliwia uzyskanie 'doznań', porównywalnych do tych, które towarzyszyły graczowi podczas rozgrywki w RE1. Spróbójcie - naprawdę działa.
BTW; jak obstawiacie - na czym byli dev. gdy tworzyli SH - mnie to wygląda na kwasa
Ja sądze, że sam kwas nie wystarczy do otrzymania podobnego efektu. Twórcy musieli mieć dodatkowo złe wspomnienia z dzieciństwa, klaustrofobię i zaburzenia czasoprzestrzenne :]. Niby to nienormalne, ale gry wyszły PIęKNE (dosłownie).